Dlaczego polskie ogrody są brzydsze niż zagraniczne?
Ładny ogród przy każdym domu, piękne kompozycje roślinne, najlepsze materiały, dobra architektura – tak wyglądają ogrody w Holandii, Niemczech, Francji, Anglii. W Polsce niestety królują plastikowe płotki, tuje, kolorowe figurki i morze pelargonii. Dlaczego tak jest?
W długi majowy weekend wybraliśmy się na wycieczkę do Holandii i Niemiec. Głównym celem była wizyta w ogrodzie Keukenhof, który słynie z milionów tulipanów, ale zobaczyliśmy też inne ogrody, o których wkrótce. Do Polski wróciłem z następującą refleksją: co jest przyczyną tak tragicznej kondycji polskich ogrodów?
Po Europie podróżowałem już od dziecka i zawsze byłem pod wrażeniem tego „innego świata” Wszystko było takie ładne, zadbane, całkiem inne niż u nas. Ostatni wyjazd sprawił, że muszę wreszcie o tym napisać. Spacerując po niewielkich uliczkach holenderskich miast zauważyłem, że każdy ogród jest zadbany, co więcej każdy jest ładny i z chęcią mógłbym taki mieć. Nie dotyczy to tylko ogrodów, ale również domów. Widać, że każdy został dotknięty ręką prawdziwego architekta. Nie było tam pomarańczowej blachodachówki i żółtego tynku. Ba… w całej Holandii nie widziałem ani jednego żółtego domu, a przecież u nas na każdej ulicy stoi po kilkanaście „kurczaków”. Wracając do ogrodów… widać, że również one są zaprojektowane. Dlaczego u nas tak nie jest?
Inna kultura. Chodzi mi o to, że już od dziecka ludzie żyją w otoczeniu porządnej architektury, najlepszych materiałów, dobrze zaprojektowanej przestrzeni. Mają gust, poczucie smaku, wiedzą co jest modne i podążają za trendami. To dla nich coś naturalnego. Polska to kraj, gdzie na każdym kroku widzimy koszmarki architektoniczne, w co drugim ogrodzie znajdziemy tuje i pelargonie, a ludzie nie przywiązują wagi do tego żeby wokół było ładnie. No bo skąd mają wiedzieć co jest tak na prawdę ładne, dobre, porządne. W Polsce króluje stwierdzenie estetyczne. Ogrody są czyste i zadbane, ale nie koniecznie zachwycające.
Dobre produkty w sklepach. W innych krajach nie ma w ogrodach plastikowych płotków, drewnianej palisady, koszmarnych paneli ogrodzeniowych, plastikowych doniczek, ceramicznych żabek, ptaszków i grzybków. Nie ma też kostki betonowej i kolorowych zrębków. Nie ma tego dlatego, że nie można tego nigdzie kupić. U nas w każdym sklepie budowlanym, ogrodniczym, a nawet w supermarketach, producenci zasypują nas straszną tandetą, kiczem, materiałami niskiej jakości. I cóż się dziwić przeciętnej gospodyni, że kupuje je do swojego ogrodu, jeśli nie ma innego wyboru? A wiem, że wiele osób chciałoby mieć taki wybór, bo nie raz dostaję takie maile.
Zatrudnianie profesjonalistów. Po co próbować robić coś samemu, jeśli ktoś, kto się na tym zna, zrobi to lepiej. Jeśli Holender chce zbudować dom, zatrudnia architekta krajobrazu. Polak wybiera projekt z katalogu. Holender dzwoni po hydraulika, Polak, po sąsiada, który uszczelnia kran plasteliną i gumą od majtek. Holender zwraca się o pomoc do architekta krajobrazu, Polak jedzie do supermarketu po tuje. Czy jeśli chcecie kupić samochód, to też jedziecie na złomowisko po części i sami składacie?
Coś z niczego. Wiem, że teraz jest moda na ogrodowy recykling, ale na tym też trzeba się znać. W Polsce w ogrodach na siłę próbuje się używać niepotrzebnych rzeczy. Ławka ze starych półek, donice z opon samochodowych, fontanaa ze starej wanny, a huśtawka z połamanego łóżka. Na balkonach lądują stare szafki kuchenne, a słupki ogrodzeniowe są robione z zardzewiałych rur. Nie idźcie tą drogą.
Brak Panów Mietków. W innych krajach europejskich, nie ma takiego przekonania jak u nas, że ogrodem właściwie zajmie się jeden ogrodnik, który zaprojektuje, zbuduje, opryska rośliny, przytnie żywopłot. Niestety są takie jednoosobowe firmy ogrodnicze, a ludzie wierzą w mit ogrodnika złotą rączkę, który zna się na wszystkim. Ja nazywam ich Panami Mietkami (niech żaden Mieczysław się nie obrazi – takie imię akurat wybrałem). Ostatnio słyszałem od klienta, że taki Pan Mietek przyjechał na pierwszą rozmowę w sprawie projektu ogrodu, popatrzył na ogród i powiedział: „tu się zrobi rabatę, tu huśtawkę, rośliny iglaste i kwitnące, tam taras, będzie to kosztowało ok 20 tys., kiedy mogę zaczynać?”. Działa to również w drugą stronę. Architekci krajobrazu są myleni z ogrodnikami i często pyta ich się o pielęgnację roślin, opryski, kompostowanie. Odpowiedź na te pytania może być tylko jedna: nie wiem. Ogrody projektują architekci, pielęgnują ogrodnicy. Nie pozwólcie im robić wszystkiego.
Rośliny. Mam wrażenie, że nasi szkółkarze już całkiem powariowali. Produkują coraz to nowe odmiany. A to pstrokate liście, białe obwódki, a to jeszcze bardziej okrągłe liście, inny kształt kwiatów, dłuższe łodygi. Komu to potrzebne oprócz ich samych? W całym Berlinie nie widziałem ani jednej tawuły japońskiej, berberysa w trzysta pięćdziesiątej trzeciej odmianie, czy szczepionych drzewek, które wyglądają jak lizaki. Tam stawia się na szlachetne, stare odmiany, które wyglądają bardziej naturalnie, niż polska pstrokacizna. W żadnym kraju nie zauważyłem ani jednej tuji Brabant, czy Szmaragd, wierzb japońskich.
Niestety nie mam co się łudzić. Polskie ogrody jeszcze długo nie będą wyglądały tak jak zagraniczne. Wielka szkoda. Pozostaje jedynie od czasu do czasu zrobić sobie wakacje, aby „nałykać się” zagranicznej estetyki. Nie napisałem tego artykułu, żeby kogoś obrazić i mam nadzieję, że nie znajdzie się nikt urażony. Sam nie jestem wszechwiedzący, kiedyś posadziłem w ogrodzie tuje Szmaragd, dom rodziców, który pomagałem budować jest w kolorze kurczaka, mam w ogrodzie mnóstwo przeróżnych pstrokatych odmian roślin. Mogę też powiedzieć, że miałem Pana Mietka w ogrodzie, bo kiedyś też takim Mietkiem byłem. Jednak po kilku latach obcowania z dobrą architekturą, najładniejszymi ogrodami świata, wyrobił mi się całkiem inny gust.
Strasznie mi się przykro zrobiło po przeczytaniu Pana wpisu. Popełniłam sześć z wymienionych przez Pana grzechów na ogrodach, które sprawiają że polskie ogrody są brzydkie, a popełnienie siódmego jest w planie. Po pierwsze-nie zatrudniłam architekta krajobrazu.Powód prozaiczny -zwyczajnie mnie nie stać. Uparcie, od pięciu lat, na mojej małej działce, w fatalnym kształcie, całej zacienionej i obstawionej murami sąsiadów i od najgorszej strony świata z możliwych usiłuję wywalczyć trochę swojego marzenia, cieszę się jak głupia z każdego pomysłu, który rodzi się w ciężkich bólach dziecka z wielkiej płyty. Po drugie – nie zatrudnię też ogrodnika – bo ogród to moja jedna z niewielu odskoczni, coś co bardzo uspokaja i uczy nawet jeśli ktoś to zrobi lepiej a ja napsuję, to się nauczę i potem zrobię lepiej, i lepiej, i lepiej. Nie oddam tego. Bo jest moje i sprawia mi radość. A poza tym-zwyczajnie mnie nie stać. Po trzecie- żółty (właściwie lekko, ale jednak) dom. I tu się kłania wielka płyta, szara, paskudna, domy sąsiadów z okolicy- szare, paskudne. A moja tycia chatka z recyklingu (praktycznie dosłownie, bo zbudowana przez dziadka 60 lat temu z tego co znalazł) w tym otoczeniu, cieniu i dziwaczności kształtu działki stanowi plamę koloru. Nie nachalną, ale cóż – żółtą. Po czwarte – uprawiam ogrodowy recykling-mam rabaty i obrzeża z podkładów kolejowych. Zrobione przeze mnie i mojego tatę, który jest takim właśnie „panem Mietkiem”, a któremu robienie takich rzeczy wypełnia czas na emeryturze, cieszy go, pozwala po trosze nie zwariować i czuć się potrzebnym chociażby tylko swojemu dziecku.Po piąte- mam betonową kostkę. Mierzi mnie to, ale co poradzę? nie stać mnie zwyczajnie na najwyższej klasy materiały, a nie zaryzykuję zdrowia moich bliskich, którzy miewają już problemy z poruszaniem się, a część z nich nie chodzi wcale. Marzy mi się coś innego. Ale mnie nie stać na to co bym chciała, a zrobione musiało być ze względów czysto praktycznych. Grzech szósty- tuje szmaragd. Widziałam fajna rzecz kiedyś w Toruniu, przy jednym z hotelowych patio. Z tuj. Formowanych i ciętych tak, żeby stanowiły ścianę, tło, ogrodzenie. I pomyślałam, że tak też mogę u siebie bo na nic innego za bardzo nie pozwala mi przestrzeń. Urosną szybko-zaleta przy moich sąsiadach. Gdyby Pan ich widział to by Pan zrozumiał. Ale to przecież tuje… I ostatni grzech, jeszcze nie popełniony ale już w planach- rośliny. W odmianach, które w moim mroku działki dadzą trochę światła i koloru i może nie pójdą na kompost po pierwszym sezonie. Które pozwolą mi mieć kwitnące drzewa, bo te o których marzę nigdy się nie pojawią ze względu na działkę i wszystko co się z nią wiąże. Kurcze smutno mi. Bo poginam się jak mogę, manewruję i kombinuję nieustannie, jak tu w tylu niesprzyjających okolicznościach, ograniczeniach terenowych, naturalnych i (a może przede wszystkim) budżetowych, wytworzyć wokół siebie miłą dla oka przestrzeń, przezwyciężyć to, jak bardzo nie mam doświadczenia, jak bardzo nie umiem ale z drugiej strony jak bardzo chce się nauczyć. I przykro, bo się okazuje, że z w/w powodów brzydko i tak będzie. Strasznie to demotywujące Panie Tomku. I na prawdę mi smutno. Bo jak człowiek w jednym roku zakłada trawnik, w drugim zbiera na materiały do rabat, w trzecim w końcu je kupuje i robi własnym sumptem, w czwartym zbiera na ziemię do owych a potem zbiera i ciuła na roślinki w międzyczasie wertując, czytając, oglądając i walcząc z myślą „głupia amatorko, w życiu nic ci sensownego nie wyjdzie z tego twojego braku wyobraźni i umiejętności”, to smutno. Pożaliłam się. A do Pana pytanie – jak żyć? Z działką przyprawiającą o ból głowy, z potrzebami innych warunkującymi przynajmniej część kształtu otoczenia i z budżetem nie pozwalającym na żadne „najwyższej klasy” materiały?
Napisałem tylko jakie jest moje zdanie. Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że sam nie jestem wszechwiedzący i też popełniłem wiele z błędów, które wypisałem. Oczywiście posadziłem w ogrodzie tuje szmaragd, dom rodziców, który pomagałem budować jest w kolorze kurczaka, mam w ogrodzie mnóstwo przeróżnych pstrokatych odmian roślin. Mogę też powiedzieć, że miałem Pana Mietka w ogrodzie, bo kiedyś też takim Mietkiem byłem. Jednak po kilku latach obcowania z dobrą architekturą, najładniejszymi ogrodami świata, wyrobił mi się całkiem inny gust. Widziałem wiele, wiele umiem, ale nigdy bym nie zaprojektował sam ogodu, bo wiem, że inni zrobią to lepiej. Odnośnie dobrych materiałów, nie zawsze jest prawdą, że są one drogie. Znam wiele przykładów na to, że coś dobrego może być tanie. NIestety polscy producenci idą na łatwiznę i w sklepach atakuje nas tandeta.
Napisał Pan swoje zdanie – bardzo dobrze, bo w wielu kwestiach ma Pan dużo racji. Nie mogę uważać, żebym miała „gust” bo jeśli chodzi o ogród to jestem nowicjuszem i za mało wiem, żeby go mieć. Ja też napisałam tylko swoje zdanie, bo odbiłam się mocno od wielu rzeczy, szukam pomysłów i rozwiązań, kombinuję jak koń pod górę :-)i tak po porostu się zasmuciłam, chociaż mnie samą szlag trafia, jak jadę przez Polskę a wszystkie ogrody takie same – iglak iglakiem pogania, wycięte, podsypane żółtym i czerwonym zrębkiem itp. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że szmaragdy to będą jedyne iglaki jakie mam i będę miała, bo iglaków nie lubię bardzo bardzo 🙂 Ale i tak ból głowy pozostaje, bo skoro nie mam możliwości zatrudnić architekta (a jakże bym chciała, bo działka to koszmarek ogrodnika) to pozostaje mi szaleć samej i liczyć na to, że ktoś, kto się zna jeśli kiedykolwiek to zobaczy nie padnie trupem :-)Panie Tomku, a może więcej wpisów DIY? Podkłady kolejowe zaczerpnęłam od Pana, kilka innych koncepcji też zrealizuję w przyszłości, ale Pan na pewno ma wiele pomysłów, którymi może się podzielić, które nie odbiorą pracy architektom, a szaraczkom bez możliwości zatrudnienia takowych dadzą możliwość wydłubania sobie czegoś, co nie będzie straszyć ptaków, owadów i gości 🙂
nie martwić się, po pierwsze
po drugie, mimo wszystko- mieć pozytywne podejście
po trzecie- nawet z tej pstrokacizny, tuj, kostek i innych- można zrobić coś gustownego! tak- gustownego
zgadzam się częściowo ze zdaniem Autora artykułu
zalani jesteśmy bezguściem, łączeniem w sposób głupi kolorów, figurek, plastiku itp.
ale jeśli połączy się kolory w sposób mądry, nie napaćka odmianami a faktury dobierze harmonijnie- będzie dobrze. Tak, jak napisał Autor- nie wszystko co dobre jest drogie. Proponuję szukać np. po blogach inspiracji. Nie ładować wszystkiego dużo- kolorów, faktur, materiałów. I najważniejsze- dalej robić swoje, kochać ogród, relaksować się w nim, dbać o niego. Bo nie ma nic gorszego jak „odwalony” przez fachowca ogród a zaniedbany! Pozdrowienia
Szkoda, że znowu ma Pan rację jesli chodzi o polskie ogrody. O ogrodach dopiero zaczyna sie mówić, pisać i pokazywać. Tych co stać zatrudniają projektantów. Ostatnio przeczytałam opinie jakiegos „ogrodnika”, że Dominik prowadzący Odlotowy ogród psuje rynek. Moim zdaniem każda działalność pomagająca zwalczyc brzydotę w naszym kraju jest na wagę złota. Powinien Pan na swoim blogu zainstalować dodatkowy dział ogrody w innych krajach i fotografowac własnie takie przydomowe ogródki. W Polsce jest coraz więcej konkursów na piekny ogród. Niestety w sklepach panuje TANDETA i faktycznie drewniana palisada bywa czasem jedynym dobrym rozwiązaniem. Szukam ostatnio takich nowoczesnych ładnych gazonów by zbudować piętrowy płot. Gazony są, ale brzydkie. Tuje moim zdaniem powinny być zakazane, a dlaczego Niemcy mają ładne domy i ogrody. 20 lat temu mieszkałam tam 2 lata i okazało się, ze u nich jak ktos nie dba o swoje podwórko czy ma brzydką wyblakłą fasadę domu to z urzędu dostaje pismo zobowiązującego go do zadbania o to pod groźbą kary finansowej. Obywatel może zgłosic do urzędu, ze go nie stac na remont i wówczas otrzymuje pomoc od państwa czyli przychodzi przysłany ogrodnik lub malarz. To tak działało u nich lata całe. Tam sąsiad donosi na sąsiada, jeśli nie segregujesz śmieci lub masz bałagan na podwórku. U nas państwo o nikogo i o NIC nie dba to cieszmy się, ze Polacy sami z siebie pomimo kłód rzycanych przez urzędników tak dobrze sobie radzą. Pytanie jak pozbyć się tandety ze sklepów?
A w Berlinie widzialem takie ladne gazony. Aż się zastanawiałem, czy nie sprowadzać tych produktów.
Podobno o gustach się nie dyskutuje… Poza tym, czy ogród to miejsce, które ma się wpisywać w poczucie estetyki innych, bardziej światowych osób, czy ma być miejscem, gdzie my sami czujemy się dobrze, gdzie każda sadzonka, często pochodząca z „sąsiedzkiej” i nie tylko, wymiany, własnoręcznie posadzona cieszy oko, gdy widzimy jak rośnie. Mnie daje radość każda roślinka, często eksperymentuję, przesadzam, sama próbuję znaleźć odpowiednie miejsce dla każdej rośliny. Lubię jak w ogrodzie jest kolorowo, nie zamienię moich roślinek na ogród jak z żurnala, bo przecież nie o to chodzi. Chodzi o tę radość i satysfakcję, jaką daje każda łodyżka, każdy listek i kwiatek. Pomijam kwestie finansowe – zatrudnienie specjalisty jest ponad możliwości finansowe niejednego podobnego mi ogrodnika. Zgodzę się co najwyżej co do przeróżnych upiększaczy typu plastikowe bociany, żaby, czy inne krasnale. Polny kamień i nic więcej.
Witam,
bardzo fajna strona. Jestem szczęśliwym posiadaczem niewielkiej działeczki w ROD, która ma nam głównie służyć jako miejsce relaksu. Większa część jej powierzchni to trawka i drzewka i krzewiki ozdobne. Chociaż spora jej część była zagospodarowana widać już naszą rękę. Szkoda tylko, że tak późno trafiłem na Pana blog. Widzę, że popełniłem troszkę błędów. Liczę jednak, że nie jest za późno i parę poprawek mogę jeszcze wprowadzić.
Czy polskie ogrody rzeczywiście są brzydsze od tych w innych krajach? Być może tak, ale nie do końca, ponieważ w ostatnich latach bardzo dużo się w tej materii zmieniło. I osobiście uważam, że są zdecydowanie bardziej zadbane niż te południowoeuropejskie, które często zachwycają np. bugenwillami, które w tamtym klimacie rosną jak pospolity u nas chwast i szczerze, często niczym innym.
Myślę, że pewna część wspomnianej brzydoty polskich ogrodów bierze się ze słabego zaopatrzenia naszych sklepów ogrodniczych. W dalszym ciągu jest słaby wybór, a jeżeli się coś ciekawszego trafi, to niestety za duże pieniądze.
I jeszcze jedno, w ogóle u nas nie przywiązuje się uwagi, żeby ogród był przyjazny przyrodzie tj. dla zapylaczy, ptaków, a nawet gadów.
Tuje i przycięty żywopłot dla przyrody to Sahara!
a ja sie z Toba zgadzam w wielu punktach. Mysle ze problem nr 1 to brak wzorcow, a nr 2 to brak kaski. Trzeba jeszcze duuuuzo czasu 🙂
Dawno dawno temu ogrodnictwo w Polsce wyglądało trochę inaczej o ile coś Pan o tym czytał… Powodem jest ogólny stan kraju,liczne wojny i wieczny brak kasy. Poza tym szkółkarze i specjaliści polecają mase tuji i innych nie pasujacych do polskiego krajobrazu roślin ludziom którzy przychodzą do nich po porade.Ma się wrażenie, że specjalnie trzyma się nas w ogrodowej nieświadomości. Ozdóbki z chin i kolorowe kory i dziwne betonowe stwory są sprowadzane nawet teraz, ciężko kupić ładną pergole, wszystko trzeba robić na zamówienie.
Zgadzam się
Dla mnie ta brzydota to jeden (z wielu;)) powodów do emigracji. A jak słyszę, że ktoś miał szare życie, bo mieszkał w bloku to mnie krew zalewa. To jest wytłumaczenie na każdy zarzut dotyczący architektury. Jak jakaś mantra. Jeśli chodzi o kraje zachodnie to uroda tych krajów z pewnością również wynika z tego, że edukacja artystyczna/estetyczna nie jest tak marginalizowana jak w Polsce. No bo nie oszukujmy… Podstawówka i gimnazjum to paćkanie farbkami, a WOK w liceum to zło konieczne, często prowadzone przez osoby niekompetentne. I jeszcze ilość godzin tych zajęć jest śmiesznie niska w porównaniu z zachodem.
Jak patrzę na projekty ogrodów holenderskich to tam króluje beton. Kostka brukowa i wielkoformatowe płyty. Kamień, drewno, klinkier jedynie jako uzupełnienie.
Więc nie koloryzuj.
A Niemcy po krasnoludki jeżdzą do nas.
Myśle, że gdy będziemy zarabiać tyle, co klasa średnia w Holandii, Belgii czy Wlk. Brytanii to ogrody też będa ładniejsze.
Założenie ogrodu przez firmę to ogromne koszty – dla sredniego ogrodu 800 m2 ok. 50 tyś., z czego sporą częścią jest wynagrodzenie pracowników. Potem koszty generują elementy architektoniczne – ścieżki, altany, tarasy, murki oporowe. Rosliny z tego wszytskiego są najtańsze.
Następna sprawa – żywotniki. Na pewno nie widziałeś? Bo ja natykam się na stosowanie żywotnika jako żywopłotu i to w Holandii i w Stanach. Mnóstwo szkółek holenderskich ma żywotniki w ofercie.
Holandia ma łagodniejszy klimat, więc dodatkowo mozna nasadzenia rozszerzyć o zimozielone gatunki wymarzające u nas, więc stosowanie zywotnika nie jest tak masowe jak w Polsce, bo więcej alternatyw
Ale w południowych departamentach Francji w zasadzie cyprysowiec Leylanda jest równie pospolity jak zywotnik u nas. Na dodatek stosowany tak samo – żywopłot dookoła posesji a w środku trawnik i jakieś smętne pojedyncze roślinki, jak ktoś ma ogrodnicze zacięcie.
zjeździłam cały londyn i te przedogródki ( ktore w londynie nie są duze) wyglądają tak: 1 roślina(albo i nie) żywoplotowa która zaslania cale okno lub smietnik a tyły to: trawa, drewniane ogrodzenie szczelne ( pudełeczko zamknięte,) malutka szopa na narzędzia zazwyczaj ohydna, suszarka do ubrań i 0 roślin.Tak! 0 !
Dlaczego Niemców nie stać na posh ogródki ? (jak nie stac to socjal państwo ci przyśle ogrodnika)
Odpowiedź jest bardzo prosta! Zrujnowali Polske, ograbili z majątku (z mojej rodziy i od strony ojca i matki) to mają pieniądze. Gdyby Polska była agresorem też by nas było stać na frykasy ale nie lubowaliśmy się w napaściach na inne kraje ani kolonie nam nie były w głowie.
A tak w ogóle to słyszałam że jakiś podwarszawki ROD zozstal wybrany najladniejszą działką w Europie !!! Mniemam, że właśnie dlatego, że jest mało designerski a dosyć naturalny i bez rzeźb sikajacych chłopców 🙂
pozdrawiam autora
A teraz po tym artykule jest Pan jeszcze kolejnym psioczącym Polakiem 😉 bo w Polsce jest cała masa ogródków zrobionych z fantazją i smakiem! Ta Pańska zachodnia tęsknota jest żałosna. Nie, żeby coś poprawić, wytknąć co jest nie tak, tylko „ojej,bo nie jest tak jak na zachodzie!” ASPIRUJĄCY I MYŚLĄCY „CO SĄSIAD POMYŚLI O MOIM OGRODZIE / NIECH WIDZĄ JAKI MAM OGRÓD” – to jest zachodnie podejscie. U nas ludzie robią ogrody dla siebie, z potrzeby obcowania z naturą i lepiej niech tak zostanie. jak na wschodzie.
Ładny czy brzydki to rzecz gustu, a o gustach podobno się nie dyskutuje 😉 Moim zdaniem na zachodzie po prostu jest większa dostępność roślin za znacznie niższą cenę, plus mają większe portfele od nas. Porównajcie ceny np. mrozoodpornych roślin, typu juki, czy palmy. U nas często cena +100% i więcej, i to przy jakich zarobkach.
100% racji – łatwiej jest mieć piękny zaprojektowany ogród gdy zarabia się min. cztery razy więcej …
Witam! Miałam nie komentować ale artykuł delikatnie mnie zdenerwował:)napiszę tylko tyle, mam ogród od bardzo dawna wielkość to ponad 1200 metrów nigdy nie korzystałam z porad architektów, czy projektantów i nie mam zamiaru tego robić ( pieniądze za ewentualną poradę czy projekt wolę wydać na nowe okazy roślin)wychodzi to i mnie i moim roślinom na dobre, kocham kolory dlatego mój ogród żyje cały rok, ludzie przystają aby podziwiać tą tętniącą życiem oazę a mnie serce rośnie.I wcale nie wydaję na to fortuny sama rozmnażam, nawet rozdaję, gdy ktoś poprosi o rozsadę, obecnie na rynku można nabyć ciekawe okazy za bardzo przystępne ceny( mam na myśli giełdy, targi, nie sieciówkę)naprawdę można ślicznie urządzić swój ogród i nie zgadzam się z opinią,że polskie ogrody są brzydkie to rzecz gustu ponieważ to można powiedzieć również o niemieckim, angielskim czy innym ogrodzie wszędzie można znaleźć coś co się innemu nie spodoba. To my sami mamy się w nim dobrze czuć choć osobiście nie gustuję w krasnoludkach i różnego rodzaju plastikach ( preferuję naturalny kamień, drewno ale z umiarem)czy ogrodach monotematycznych to jego sprawa. Tym bardziej,że w necie można znaleźć naprawdę śliczne zdjęcia właśnie polskich ogrodów i co nieco podpatrzeć. Więc szanowny Panie nie ma Pan za bardzo racji pisząc o tej brzydocie:)Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Zgoda, w 100% zgoda. Domkmi – kurczaki i te na 100 sposobów połamane daszki! Każdy otoczony pudełkiem z tujowego płotka.
Jak oglądam „piękne ” zdjęcia z „pięknych” ogródków na fejsie, to skóra mi cierpnie.
Sama sobie założyłam ogród, sama sobie panem Mietkiem będąc i mam, i jestem zadowolona.
Polskie bezguście jest porażające.
Ma pan absolutną rację, przestrzeń zieleni na zachodzie jest zupełnie inaczej zagospodarowana. Wynika to zapewne z poziomu wiedzy i zasobności, jeżeli człowiek ma na wszystkie swoje podstawowe potrzeby zaczyna interesować się kwiatem, drzewem itd.
Nie zgodzę się z tym, że w Holandii, Niemczech nie sadzą Thuji jest ich bardzo dużo tylko że np. Holendrzy mają manię cięcia nisko czy to żywopłoty czy rośliny formowane. Sadzą miliony bukszpanów i to od nich przywieźliśmy choroby(także jeśli chodzi o choroby wiązu ) a obecnie walczą z ich szkodnikami. U nas jest tak źle z ogrodami bo każdy chce mieć lepszy niż sąsiad i coś czego inni nie mają. W holenderskich ogrodach także jest przesyt i dużo zbędnych ozdób. Inny klimat więc można pozwolić sobie na dobór większej grupy roślin liściastych. Formy szczepione są bardzo dobre do małych ogrodów. Tak to już jest z nami zachwycamy się cudzym. A nasi architekci też jak projektują to mania powtórzeń tzw. plam. A skąd mamy tyle nowości… z zachodu, co targi…..nowe nie znaczy lepsze. A różnorodność powinna być ogród powinien być ciekawy o każdej porze roku.