Gardenia 2014 – targi ogrodnicze w Poznaniu, na które nie jadę

Odbywające się co roku w Poznaniu targi ogrodnicze Gardenia to drugie obok wystawy „Zieleń to życie” najważniejsze wydarzenie branżowe w roku. Czy warto tam jechać? Nie wydaje mi się.

Na Gardenii byłem dwukrotnie i za każdym razem wracałem zawiedziony, dlatego w tym roku postanowiłem: nie jadę! Po co mam jechać na wydarzenie, które w nazwie ma „targi ogrodnictwa i architektury krajobrazu”, a z architekturą nie ma nic wspólnego. Mimo, że jestem branżowcem, to co roku patrzę na wszystkie targi z punktu widzenia zwykłego pasjonaty, właściciela ogrodu, kogoś kto chciałby zobaczyć nowe trendy, aby jego ogród był jak najładniejszy. Tak wyglądają targi na całym świecie, ale niestety nie w Polsce.

Jest to impreza typowo branżowa i z punktu widzenia branżowca przyznaję, że można tam nawiązać mnóstwo nowych kontaktów i zrobić interesy. Niestety nie jest to wydarzenie dla zwykłych ludzi, a chciałbym żeby wreszcie w Polsce odbyły się targi (lub wystawa) z prawdziwego zdarzenia, na które będzie się czekało cały rok i wspólnie z całą rodziną szło się podziwiać nowości, szukać inspiracji. W tym roku Gardenia jeszcze bardziej zamknęła się na zwykłych ludzi organizując dwa dni dla branżowców (czwartek i piątek) i tylko jeden dla reszty (sobota). W poprzednich latach cały weekend był do dyspozycji wszystkich. No cóż widocznie górę wzięła kalkulacja, co bardziej się opłaca.

Jedno ze stoisk na Gardenii 2013

W zeszłym roku od jednego z wystawców dowiedziałem się, jak nieproszonymi gośćmi są dla nich właściciele ogrodów i pasjonaci zieleni, którzy przychodzą na targi. Nazywają ich „Apacze”, którzy chodzą i tylko mówią „a patrz, a patrz”. Gdy podejdziecie do jakiegoś wystawcy to zazwyczaj poprosi Was o wizytówkę lub spyta czym się zajmujecie. Jeśli nie jesteście z branży to nie liczcie na owocną rozmowę tylko na zbywanie. Zawsze czuję się dziwnie zakłopotany, gdy jestem zapraszany do stoiska na kawę, a obok widzę jak zwykły pasjonat ogrodnictwa jest olewany. Nie dziwię się więc, że w tym roku zabrano ludziom jeden dzień, skoro niektórzy wystawcy wyrażają dla nich taki brak szacunku!

Jest też wiele firm, z którymi nie raz współpracowałem. Są nawet takie, które są otwarte na detalistów. No ale niestety to nie oni przeważają. Dostaję bardzo dużo wiadomości, czy komentarzy od osób, które są zawiedzione i wracają z targów z niczym. Potem to do mnie mają pretensję, że poleciłem im tą imprezę.

Na szczęście w zeszłym roku coś drgnęło w polskich targach. Z wielkim trudem, ale udało się stworzyć na wystawie „Zieleń to życie” ogrody pokazowe. Przyciągnęły one nie branżowców, lecz pasjonatów ogrodnictwa i architektury krajobrazu. Mam nadzieję, że tak będzie co roku i z każdym rokiem coraz lepiej. Ja też się do tego przyczyniłem budując swój Ogród Zmysłów – kosztowało mnie to wiele pracy, ale warto było by zobaczyć tyle zadowolonych twarzy. Był to bardzo skromny ogród, w porównaniu z zagranicznymi, ale może za kilka lat uda się stworzyć w Polsce namiastkę ogrodów pokazowych Chelsea Flower Show. Będę kibicował wystawie „Zieleń to życie”.

Czy na Gardenii pojawią się kiedyś ogrody pokazowe z prawdziwego zdarzenia? Dla organizatorów ważniejsze są atrakcje dla branżowców, jak zeszłoroczne „wzorowe centrum ogrodnicze”. Co z tego, że nikt nie wiedział o co w tym chodzi i było krytykowane.  W tym roku planuje się stworzyć 6 małych ogrodów pokazowych w ramach konkursu dla firm projektowo-wykonawczych. Niestety każdy zespół będzie zmuszony do użycia określonych elementów m.in. kostki betonowej, która jest największą zmorą polskich ogrodów. Na szczęście mamy w Polsce bardzo zdolnych projektantów i sądząc po wizualizacjach będzie kilka bardzo fajnych aranżacji. Trzymam kciuki.

Plastikowa kaskada wodna 🙁

Co można zobaczyć na Gardenii? Na pewno nie mnóstwo pięknych roślin, gdyż wczesna pora na to nie pozwala. Ja nie znajduję pomysłów i inspiracji. W zeszłym roku zobaczyłem te same sprzęty ogrodnicze, te same maszyny rolnicze, te same stoiska z ozdobami świątecznymi, te same obrzydliwe plastikowe kaskady wodne i tych samych wystawców, nieprzychylnie patrzących na każdego, kto nie jest branżowcem. Z kiermaszu nie wyszedłem z torbami pełnymi roślin, ale za to zjadłem pyszna kanapkę ze smalcem. Zobaczyłem też prezentację mopa obrotowego. Tak wyglądały właśnie targi ogrodnictwa i architektury krajobrazu.

Jedynie żałuję, że nie zobaczę doskonałych pokazów florystycznych, które co roku sprawiają, że wśród florystów spędzam większość dnia targowego. Hala florystów jest jedyną godną uwagi. Na pewno w tym roku przygotują oni wspaniałe kompozycje roślinne, a mistrzowski duet Sekunda&Sieradzan znowu zachwycą rewelacyjnym pokazem. Zobaczcie relację: Kompozycje florystyczne – Gardenia 2013.

      

12 thoughts on “Gardenia 2014 – targi ogrodnicze w Poznaniu, na które nie jadę

  • 25 lutego at 15:51
    Permalink

    Witam. Myślę że swoim artykułem pokazał Pan jak traktuje czołowych producentów branży ogrodniczej- „z pogardą” Z tego co wiem dla nich są to pierwsze przed „zieleń to życie” czy jak je tam zwał targi. Zachęcam do głębszych przemyśleń albo wstrzymanie się na moment i przeanalizowanie tego co chce się napisać.

    Reply
    • 25 lutego at 16:11
      Permalink

      Jest mi niezmiernie przykro, że ktoś został urażony tym, że ktoś śmiał powiedzieć, jak niektórzy wystawcy traktują detalistów. Bardzo szanuję rzetelne firmy. Czołowe marki współpracowały z naszym blogiem, z ogromnym sukcesem promowały swoje produkty w unikalnych akcjach: dla Boscha odnowiliśmy altanę czytelniczce, z Florovitem balkon, który pojawił się w Magnolii, w naszym ogrodzie pokazowym obecni byli najlepsi: Libet – kostka, Deck-Dry – tarasy, RedHen – gabiony, Śnieżka – farby, Vidaron – bejce, Ulińscy – rośliny. Burzą się zwykle Ci, którzy przesyłali „bezpłatne” informacje prasowe, nudne jak flaki z olejem, albo oczekiwali promocji za pół kilo cebulek.

      Reply
  • 25 lutego at 18:50
    Permalink

    A to stoisko tej ziemi to mnie rozbawiło do łez 🙂

    Reply
  • 25 lutego at 19:02
    Permalink

    Mysle, ze zbyt mocno Pan uogolnia. Byc moze sa firmy, ktore tak jak Pan pisze wlasnie w taki sposob zachowuja sie na Gardeni. Sa jednak takie, ktore zostaly pominiete milczeniem, starajace sie bardzo promowac wsrod detalistow. Moglabym wymienic conajmniej kilka. Organizuja podczas Gardenii konkursy, kaciki porad, eventy. W dzisiejszych czasach trzeba naprawde mocno sie napracowac marketingowo, aby przekonac klienta do swojego produktu i wiele firm wykorzystuje te targi na taka wlasnie promocje. Mam nadzieje, ze bedzie nam dane kiedys spotkac sie osobiscie i pokazac Panu,ze nie jest tak jak Pan pisze.Pozdrawiam

    Reply
    • 25 lutego at 19:44
      Permalink

      Przyznaję, że jest to uogólnienie. Liczyłem na to, że wywołam dyskusje i cel został osiągnięty. Mam nadzieję, że dzięki temu polskie targi ogrodnicze będą coraz lepsze. Organizatorzy często nie wiedzą co zmienić, gdyż nikt im nie mówi co jest źle. Branża jest zadowolona, wszyscy chwalą, a detaliści, pasjonaci ogrodnictwa są niezadowoleni. Ile ja słyszałem negatywnych opinii o targach ogrodniczych w Polsce… książkę by można było napisać. Liczę na to, że takich opinii będzie coraz mniej. Pozdrawiam.

      Reply
  • 26 lutego at 08:55
    Permalink

    Panie Tomku, wydaje mi się że trochę na wyrost „obraził” się Pan na targi Gardenia. Z założenia są to targi branżowe. W tym roku na życzenie wystawców 2 dni są zamknięte dla nas, otwarte tylko dla „profesjonalistów” czytaj producentów, właścicieli centrów ogrodniczych, hurtowni, sklepów. Służą one nawiązaniu kontaktów, zaistnieniu na rynku, wejściu ze swoim produktem „na półki sklepowe”, z których my , detaliści będziemy czerpać „radość” otwierając nasze portfele. Fakt, trudno kształtować tu trendy, priorytetem jest marża, kolejny rok wypracowania zysków. Głosy pasjonatów ogrodów, hobbystów giną między branżowym chaosem. Fajnie, że porusza Pan ten temat. Zapraszam także na mój blog, na którym ułatwiam nieco zakupy do ogrodu w sklepach DIY, zwracam uwagę nowe ciekawe rozwiązania do ogrodów.

    Reply
    • 26 lutego at 14:44
      Permalink

      Tak, wiem ze to targi branżowe, ale po co oszukuje się zwykłych ludzi organizując im „dzień dla szerokiej publiczności”. Mam dość zawiedzionych czytelników, którzy potem mają do mnie pretensje, że zapraszałem ich na te targi.
      Bloga znam i zaglądam 🙂 Bardzo fajny. Tylko ostatnio nie spodobał mi się post o Rundupie :p Jedyna słuszna porada dotycząca tego środka jest taka: nie kupujemy 🙂 http://ogrodniktomek.pl/2013/04/roundup-randap-zabojca-w-ogrodzie/

      Reply
  • 26 lutego at 14:51
    Permalink

    Wreszcie ktoś napisał to, co wszyscy wiedzą. Na Gardenii pasjonaci ogrodów czują się jak piąte koło u woza. Ja i moi znajomi nie jeździmy. Brawo dla autora.

    Reply
  • 1 marca at 09:31
    Permalink

    A ja byłam 🙂 Deale zrobiłam i wróciłam 🙂 Cóż … wiele dobrego i wiele złego o Gardeni można powiedzieć. Cóż trudno się obrażać na targi branżowe, że są dla branżowców :)) Bo po to faktycznie są 🙂 Tak. Masz 100% racji brakuje ukłonu w stronę cywili… Jest to bardzo insajderska forma. Tak jest. Czy brakuje czegoś w PL dla cywili? Tak. Tak w ogóle. Czy ma być to w ramach takich targów? Nie wiem. Może nie koniecznie. Może w ogóle jest potrzebna inna forma i miejsce… Sama Gardenia jest kiepsko zorganizowana (w tym roku połączona z Targami Mody i Edukacyjnymi – KOSZMAR!!!) i bardzo sztampowa. Gdyby nie powody zawodowe nie byłoby mnie tam… A ogrody pokazowe? Spuszczę litościwą zasłonę milczenia :)) Niemniej jednak to największy (jeden z 2 największych) meetingów branży i po prostu dobra okazja do spotkań i tego co za tym idzie. Mnie ciężko oceniać to z pkt wodzenia cywila – nigdy nim nie byłam w zasadzie :)Mieszane uczucia.

    Reply
  • 3 marca at 20:37
    Permalink

    Chciałam zabrać głos w dyskusji. Generalnie uważam, że targi były ciekawe; jeśli chodzi o porównanie z drugą największą branżową imprezą – warszawską „Zielenią”, więcej w Poznaniu prezentowanych było sprzętów, akcesoriów, narzędzi, nawozów itp kosztem roślin, no ale wiadomo – pora roku nie sprzyja prezentacji np. bylin. Jednak każdy miłośnik ogrodnictwa mógł znaleźć coś interesującego. Odnosząc się do uwag Tomka „Ogrodnika” – choć Twoja wypowiedź jest tendencyjna, to w kilku punktach masz rację. Prawdą jest, że przedstawiciele firm zachowują się co najmniej nieodpowiednio ogólnie względem odwiedzających – i to nie tylko publiczności, czyli klienta docelowego, o którego powinni dbać NAJBARDZIEJ, bo to on decyduje, czy wydać swoje pieniądze na ich produkty (niestety jednak takie podejście często spotykane jest ogólnie w tzw. „obsłudze klienta”). Zgodzę się, że nadużyciem jest stosowanie nazwy „Targi Ogrodnictwa i ARCHITEKTURY” bo tej ostatniej na Gardenii właściwie nie było. Odnosząc się do argumentu, że co roku na targach jest to samo – to nawet na Chelsea Flower Show co roku wiele rzeczy się powtarza, jednak prawdą jest, że w Polsce brakuje takiego prawdziwego „Święta Ogrodów” i ich miłośników, gdzie wystawcy i amatorzy mogliby wymienić uwagi i doświadczenia. Niestety na polskich targach częściej na stoiskach rośliny czy ogrodnicze akcesoria prezentują specjaliści od marketingu i sprzedaży, a nie praktycy-ogrodnicy. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni.

    ps. Podobna dyskusja toczy się na fb pod linkiem https://www.facebook.com/media/set/?set=a.743925015647148.1073741849.419119828127670&type=1

    Reply
  • 5 marca at 12:00
    Permalink

    Witam, myślę że nieco na wyrost skrytykował Pan Gardenię. Detaliści byli przyjmowani „z otwartymi rękoma” w ostatni dzień targów – pozostałe dni ludzi było znacznie mniej, co nie ukrywam sprzyjało kontaktom branżowym (ale po to te targi w końcu były). W ostatni dzień można było wykupić wręcz stoiska z kwiatami czy architekturą ogrodową, można było uzyskać porady ekspertów dotyczących projektów własnych ogrodów etc. W dni dla profesjonalistów wymieniano się wizytówkami i rozmawiano przy kawie – tak więc dla każdego było coś miłego.

    Reply
  • 11 maja at 11:36
    Permalink

    Jestem rodowitą Poznanianka i niestety sama mam identyczne spostrzeżenia. Odnoszę wrażenie, ze targi organizują w Poznaniu dla branzowców ZAPOMINAJĄC, że to ZWYKŁY klient jest końcowym odbiorcą, więc KAŻDEJ firmie powinno zależeć by jego produkt czy stanowisko zapadło w pamięć i to jego wizytówkę dostał ten klient, dzieki temu albo kupi dany produkt albo skontaktuje się z firmą dowiadując się gdzie najbliżej może kupić coś lub zamówić w firmie ogrodniczej jakąś usługę.W sobotę były tłumy, więc możliwość skorzystania z rozmowy słaba. Od jakiegoś czasu szukałam dobrej firmy ogrodniczej w Poznaniu. Jestem zawiedziona brakiem niestandartowych pomysłów i rozwiązań z wykorzystaniem tanich prostych materiałów. Firmy oferują drogie usługi z gotowymi drogimi produktami. Społeczeństwo ubożeje, więc może warto pomysleć jak zachęcić ludzi do skorzystania z własnych usług. Brakuje targów dla pasjonatów, chociaż ostatnio coraz więcej pozytywnych głosów jest na temat targów w Łodzi. Gardenia jest przereklamowana. Pozdrawiam

    Reply

Skomentuj Ondrasza Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *