Ogrodnik – zawód z przyszłością (wywiad dla dziennika Metro)

Kto dziś potrzebuje ogrodnika? Jak wygląda jego praca? Czy da się w tym zawodzie zarobić? Na te i inne pytania odpowiedziałem dziennikowi Metro.

„Dziś wielu chce mieć własny ogród, ale niewielu potrafi o niego zadbać. Ogrodnik staje się więc coraz bardziej pożądany, a co za tym idzie, coraz lepiej opłacany.

Monika Rosmanowska: Kim jest dziś ogrodnik?

Tomasz Kok, właściciel firmy ogrodniczej i autor popularnego bloga ogrodnikTomek.pl, Warszawa: Prowadzi działalność gospodarczą lub – co dziś częstsze – jest zatrudniony w dużych firmach. I specjalizuje się w dość wąskich dziedzinach: pielęgnacji roślin, chorobach grzybowych, szkodnikach. Mimo panującego w mediach wizerunku „samowystarczalnego ogrodnika złotej rączki” zespół ogrodniczy to różni specjaliści: architekci krajobrazu, dendrolodzy, brygadziści, marketingowcy.

Jacek Mąka: – Wykształcenie nie jest najważniejsze, choć na pewno pomaga – sam skończyłem technikum leśne i studia ogrodnicze. Przede wszystkim jednak trzeba lubić pracę na świeżym powietrzu, mieć zamiłowanie do roślin. To pasja, która każe stale podpatrywać, dokształcać się.

Kogo zatrudniacie?

Tomasz Kok: – Mój zespół projektowy to Ania – specjalistka od ogrodów współczesnych, wielokrotnie nagradzana architektka, Magda – specjalistka od rewaloryzacji ogrodów i zabytkowych parków, zajmuje się też formalnościami przy inwestycjach wymagających specjalnych pozwoleń oraz Ula – architektka i specjalistka od scenografii, aranżacji wystawowych. Zespół wykonawczy to ogrodnicy, niektórzy z doświadczeniem budowlanym. Filip – menedżer – kontaktuje się z klientami i partnerami. Przy konkretnych projektach korzystamy z pomocy dendrologa, florysty.

Jacek Mąka, właściciel firmy ogrodniczej Flora4you, Kraków: – Zajmujemy się roślinami, ale robimy też drobne naprawy w ogrodzie i w domu, więc poza sześcioma ogrodnikami zatrudniam elektryka, kamieniarza, brukarza.

A kto dziś potrzebuje ogrodnika?

Tomasz Kok: – Najczęściej pracujemy w ogrodach prywatnych, ale też przy aranżacji i pielęgnacji roślin na balkonach, w domach i biurach firm. I nie chodzi tylko o walory estetyczne. Oprócz oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla i produkcji tlenu niektóre rośliny pochłaniają szkodliwe substancje wydobywające się z monitorów czy drukarek.

Jacek Mąka: – Nasi klienci to także właściciele ogródków działkowych: młodzi, którzy chcą mieć zadbane miejsce na weekend, albo starsi, którzy nie mają już siły pracować.

Co najczęściej zamawiają klienci?

Tomasz Kok: – Różnie, od przygotowania stoiska roślinnego na targi, posadzenie drzewa w ogrodzie po przesadzenie kilku roślin domowych. Zespół pielęgnacyjny stale opiekuje się ogrodami, których właściciele wykupili całoroczne abonamenty. Często przebudowujemy ogród na specjalne okazje: chrzest, komunię.

Jacek Mąka: – Wiosną to przeważnie przygotowanie ogrodu do sezonu, a gorące i suche lato to zamówienia na automatyczne systemy nawadniające. Niezależnie od pogody najwięcej zleceń mamy na zakładanie trawników. Klienci przeważnie najpierw chcą mieć wokół domu trawnik, ogród zostawiają na później.

I co ma rosnąć w ich ogrodzie?

Tomasz Kok: – Hitem ostatnich sezonów są trawy ozdobne. Są stosunkowo proste w obsłudze, dobrze wypełniają przestrzeń i mają ogromny wybór gatunków i odmian. Polacy wciąż fascynują się też roślinami egzotycznymi i bonsai.

Jacek Mąka: – Większość zamówień to taki dobór roślinności, aby ogród był jak najmniej wymagający. Różne odmiany żywotników, jałowców, sosen, berberysów, tawuł. Wśród pnącz króluje winobluszcz pięciolistkowy czy bluszcz pospolity. Coraz częściej jednak spotykamy też klientów, którzy szukają ciekawych odmian, jeżdżą do szkółek oddalonych o 200 km.

A najtrudniejsze zlecenia?

Tomasz Kok: – Realizacja zieleni na budowie apartamentowca na warszawskiej Woli. Materiał liczyliśmy w dziesiątkach ciężarówek, sadziliśmy siedmiometrowe drzewa, część materiału wciągana była na dach dźwigiem, a każda najmniejsza rurka od nawadniania, kawałek włókniny musiał być opatrzony certyfikatami wymaganymi przez prawo budowlane.

Jak wygląda rok pracy ogrodnika?

Jacek Mąka: – To praca od wiosny do jesieni. W sezonie zaczynamy koło godziny 6-8, pracujemy do 15, czasem do 20. Martwy okres wykorzystujemy na konserwację urządzeń i promowanie firmy. Jeśli nie ma mrozu, zdarza się, że i zimą zakładamy ogród.

Tomasz Kok: – Najbardziej intensywnie jest wiosną przy przygotowaniu ogrodu do sezonu. Tuż po stopnieniu śniegu napowietrzamy i nawozimy trawnik, piaskujemy, dosiewamy. Potem nawozimy i przycinamy rośliny, opryskujemy drzewa owocowe. W tym roku kilka ekip pracowało przy tym codziennie od 6 do 20. Jesienią przygotowujemy ogród na mrozy: nawozimy, ocieplamy, konserwujemy system automatycznego nawadniania.

Z jakim wyprzedzeniem trzeba się do was zgłaszać?

Tomasz Kok: – Projektowanie ogrodu trwa dwa-trzy tygodnie, wykonanie wymaga kilkudziesięciu dni, więc na wiosnę o termin bardzo trudno. Na kolejny sezon pielęgnacji podpisujemy umowy już w poprzednim roku.

Jacek Mąka: – Każdy sezon układa się trochę inaczej. Rok temu były to trzy-cztery miesiące, teraz trzy-cztery tygodnie.

Wniosek z tego, że na ogrodnictwie można zarobić?

Jacek Mąka: – Za usługi ogrodnika zapłacimy średnio od 25 do 35 zł netto za godzinę, w tej cenie jest też sprzęt. Osoba na tym stanowisku w zależności od przepracowanych godzin, miejsca pracy etc. zarabia średnio 1500-2500 zł netto. Trzeba przy tym pamiętać, że co roku, jeśli firma nie odśnieża, są dwa-trzy miesiące przerwy. A przy zakładaniu ogrodu nie da się wszystkiego przewidzieć i zdarza się, że zlecenie wykonujemy po kosztach.

Tomasz Kok: – Pielęgnacja przydomowego ogrodu to zwykle cotygodniowe wizyty całej ekipy. To koszt ok. 1000 zł miesięcznie. Projektu i założenie albo przebudowa ogrodu są wielokrotnie droższe.

wysłuchała Monika Rosmanowska

źródło: Dziennik Metro

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *